Dziewczyny, niestety ale w naszej kulturze wychowania w stylu "dzieci i ryby głosu nie mają" jest to bardzo częsta postawa. Dorosłe dzieci koło trzydziestki i ich wszystko wiedzący lepiej, wiecznie się zamartwiający rodzice. Po prostu rodzice nie chcą pozwolić dzieciom dorosnąć, bo spodobała im się rola jaką sobie przypisali, wszechwiedzących, najmądrzejszych, wszechwładnych i kontrolujących i ciężko jest im odpuścić. Traktują dorastanie swoich dzieci jako największą tragedię. Niestety ogarniczanie kontaktów nie pomoże rozwiązać tej traumy, a jedynie pomoże wyprzeć na jakiś czas problem. Jeśli chcecie coś z tym zrobić polecam terapie u specjalisty np. z
http://psychomedic.pl/psychoterapeuta-warszawa/ , niestety do tanga trzeba dwoja, ale jest też takie powiedzenie, że jak człowiek nie spróbuje to się nie dowie.
Warto też stosować metodę zdartej płyty, mój tekst nr. 1 "nie możesz mieć do mnie prenetsji, że jestem dorosła i podejmuje samodzielne decyzje" , czasami działa