Ok, stało się. Słowo się rzekło. Generalnie obyło się chyba bez większych wpadek. No chyba, że liczyć tę, kiedy jednemu z gości wychodzących z wesela, wypadła z rękawa schowana butelka wina. Ale to jego wpadka nie nasza
Nie wiem czy coś bym zmieniła, ale troszkę się denerwowałam jak parkiet i sala były prawie puste przez półtorej godziny - rozumiecie, gorący weekend, wesele w bardzo ładnej okolicy za miastem i ludzie się rozeszli, zrobiła się atmosfera bardziej piknikowa niż weselna.